Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażacy z OSP Dzierzgoń ruszają do każdej akcji – czekają na nowych ochotników

Piotr Piesik
Piotr Piesik
Grzegorz Zawistowski (z lewej) odbiera sztandar jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Dzierzgoniu
Grzegorz Zawistowski (z lewej) odbiera sztandar jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Dzierzgoniu Archiwum
Trudno wyobrazić sobie zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców bez Ochotniczych Straży Pożarnych. Strażacy w ogromnym stopniu wspierają działania swoich kolegów z Państwowej Straży Pożarnej, poświęcają wolny czas i siły dla jak najlepszego wyszkolenia. Od pewnego czasu niestety coraz mniej młodych ludzi przyłącza się do grona ochotników. O tym, jak dziś wygląda codzienność Ochotniczej Straży Pożarnej, rozmawiamy z przedstawicielami OSP Dzierzgoń – prezesem Grzegorzem Zawistowskim oraz skarbnikiem Robertem Kaczmarkiewiczem.

- Od kiedy działa jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Dzierzgoniu? Tradycje sięgają lat przedwojennych, kiedy rozpoczęto działalność po wojnie?

Grzegorz Zawistowski – Jednostka reaktywowana została – tak można by powiedzieć, w roku 1946. W momencie powołania Krajowego Systemu Ratowniczo – Gaśniczego w roku 1995 nasza jednostka została od razu do niego włączona. Bez przerwy w tym systemie się znajdujemy. Określone są terminy, w których jednostka musi stawić się do akcji, spełniać standardy wyposażenia i wyszkolenia. Choć nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by ktoś został z tego systemu wykreślony.

- Dzierzgoń leży w powiecie sztumskim, lecz jednostka wykonuje zadania także na terenie innych powiatów. Ile akcji prowadziliście w roku 2020?

Robert Kaczmarkiewicz – W roku 2020 nie zdarzył nam się wyjazd poza granice powiatu, ale w roku 2017 zostaliśmy decyzją komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej wysłani do Rytla, by pomóc miejscowej ludności w porządkowaniu terenu po katastrofalnej nawałnicy. W razie potrzeby oczywiście możemy być do akcji zadysponowani. W roku 2020 uczestniczyliśmy w 104 akcjach, to największa liczba jeśli chodzi o jednostki OSP na terenie powiatu sztumskiego.

GZ – Na tym właśnie polega działanie Krajowego Systemu Ratowniczo – Gaśniczego, by w razie potrzeby możliwe było dysponowanie sił na terenie całego kraju. Bywa, że przez kilkanaście dni nie dzieje się nic, kiedy indziej nadchodzi wezwanie za wezwaniem. Akurat marzec tego roku był spokojnym miesiącem.

- Jakim sprzętem dysponuje Wasza jednostka? Ilu jest strażaków?

RK – Na naszym wyposażeniu znajdują się dwa średnie samochody – mercedes atego z 2010 roku oraz renault D16 z roku 2020. Ten drugi samochód bardzo szybko pokazał, że jest ogromnie przydatny.

GZ – Skupiamy w tej chwili 28 osób, z których czynnych członków, którzy mogą bezpośrednio brać udział w działaniach ratowniczo – gaśniczych jest 18. Pozostali to członkowie honorowi, którzy przekroczyli wiek 65 lat, kiedy nie mogą już brać udziału w działaniach bojowych.

- Zdradźcie panowie, w jaki sposób Wy zostaliście strażakami?

GZ – Kiedy w 1946 roku reaktywowano jednostkę, jednym z uczestników tych działań był mój dziadek. Strażakiem zawodowym, zarazem ochotnikiem był mój ojciec. Ja również jestem strażakiem zawodowym i członkiem OSP. Już jako chłopiec zdarzyło mi się jechać na obudowie silnika w starze 244.

RK – W moim przypadku było nieco inaczej. Ojciec kolegi był strażakiem w Dzierzgoniu i powstawała młodzieżowa drużyna pożarnicza. Wstąpiłem do niej i ...już tak dalej samo poszło. Tak zeszło 21 lat, od kiedy jestem w naszej OSP.

- Jak praca Ochotniczej Straży Pożarnej wygląda na co dzień? Zacznijmy od miejsca, czyli remizy, którą posiada każda jednostka. Wy macie zabytkowy obiekt w samym centrum miasta?

GZ – W ostatnich latach nasza remiza została zmodernizowana. Z dawnego budynku pozostała wieża, na której w dawnych czasach ćwiczono i wieszano tam węże gaśnicze do suszenia. My z tej wieży właściwie nie korzystamy, znajduje się tam syrena alarmowa i anteny systemu powiadamiania. Remiza jest własnością samorządu, my korzystamy z niej za zasadach użyczenia.

RK – Przed modernizacją nie mieściły się w niej nowoczesne samochody. Kiedy otrzymaliśmy nowy pojazd, trzeba było wybrać nieco ziemi, żeby mógł wjechać do środka. Teraz obiekt zapewnia odpowiednie warunki, kiedy przejmowaliśmy nowego renault, nie było już problemu z wjazdem.

- Macie dwa samochody, jeden całkowicie nowy. Czy wyposażenie w sprzęt jest dla Was zadowalające?

GZ – Zmieniająca się rzeczywistość wokół nas wymusza na Straży, by stale uzupełniać sprzęt. Chodzi o to, byśmy byli gotowi do akcji w każdych warunkach. Dlatego nie stoimy w miejscu, staramy się pozyskiwać nowy sprzęt. To wiąże się z bardzo dużymi nakładami finansowymi. Samochód który otrzymaliśmy w ubiegłym roku jeszcze nie jest do końca ukompletowany.

RK – Na rynku producentów sprzętu wszystko jest do nabycia, trzeba tylko mieć fundusze. My posiadamy budżet zapewniany przez gminę Dzierzgoń. Z tych środków dokonujemy zakupów, otrzymujemy też fundusze z Krajowego Systemu Ratowniczo – Gaśniczego. Staramy się też pozyskiwać sponsorów wśród lokalnych firm, takie wsparcie otrzymaliśmy choćby rok temu, kiedy przejmowaliśmy nowy wóz bojowy.

- Warto w tym momencie – gwoli wyjaśnienia – powiedzieć, że nowy samochód który przejmuje jednostka, jest bez specjalistycznego wyposażenia, mówiąc potocznie „goły”?

GZ – No, może nie do końca. Pozyskanie nowego samochodu to cały montaż finansowy, dotacje samorządu, Komendanta Głównego PSP, Funduszu Ochrony Środowiska i tak dalej. Wiele zależy od tego, ile tych pieniędzy się uzbiera. Można zamówić pojazd z pełnym wyposażeniem. Nasz kosztował niecałe 860 tysięcy złotych, a jeśli ma się fundusze, może kosztować nawet milion. Są jednostki, które takie zakupy czynią.

- Skąd pochodzą fundusze na codzienne utrzymanie sprzętu i uzupełnienie wyposażenia? Trzeba przecież zatankować samochód, na bieżąco go serwisować, uzupełnić środek gaśniczy?

RK – Środki na ten cel również pochodzą z budżetu gminy, są na to zabezpieczone pieniądze. Także na wypadek awarii, konieczności naprawy. Budżet gminy to podstawowe źródło. My nie mamy trudności z tymi wydatkami.

- Straż Pożarna to przede wszystkim ludzie, bez strażaków nawet najlepszy wóz bojowy nie będzie wiele wart. Czy tych 18 ludzi to wystarczająca liczba do podejmowania akcji ratowniczych? Istnieje przecież pewne minimum.

RK – Jeśli do akcji mają ruszyć dwa samochody i dwa zastępy, to już mowa o dwunastu osobach. Wiadomo, że poza działaniem w Straży jeszcze pracujemy. Niektórzy na miejscu w Dzierzgoniu ale inni poza granicami miasta i wtedy liczba ludzi dostępnych na miejscu maleje. Gdyby kilka osób było u nas więcej, przydaliby się bardzo.

GZ – Jest choćby kwestia kierowców z odpowiednimi uprawnieniami, bo tylko oni mogą poprowadzić wóz bojowy do akcji. Na dziś nie mamy jeszcze problemu z liczbą kierowców, bywa kłopot z dostępnością, kiedy ludzie są w pracy. Może się zdarzyć, że nikogo nie będzie na miejscu. Wtedy Powiatowe Stanowisko Kierowania otrzymuje informację, że nie możemy ruszyć do akcji, wysyłana jest inna jednostka. Takie są założenia Krajowego Systemu Ratowniczo – Gaśniczego, że na teren danej gminy może ruszyć zastęp z innej gminy. Kiedy koledzy nie mogą, my jedziemy za nich.
Trzeba mieć jasność, że za kierownicę nie wolno usiąść bez odpowiednich uprawnień. Do akcji jedziemy w normalnym ruchu, to nic że z włączonymi sygnałami. Zdarzają się wypadki z udziałem wozów strażackich.

- Pozostając przy ludziach, którzy tworzą jednostki. Skąd się wywodzą, z jakich najczęściej zawodów?

RK – Jest bardzo różnie. Jedni patrzyli na nas przy okazji akcji, pojawiła się u nich myśl, że chcieliby również spróbować. Piszą w internecie, przychodzą, pytają. Bierzemy takiego kandydata na rozmowę. Zacznijmy od wieku – musi mieć 18 lat. Wykształcenie – obojętne. Musi być zdrowy, przechodzi zresztą badania lekarskie przed wysłaniem na szkolenie. Kwestia przydatności do pełnienia służby jest ściśle określona przepisami.
Szkolenie trwa przez trzy – cztery weekendy. Polega na zapoznaniu się z bardzo szerokim zakresem podstawowych kwestii. Posługiwanie się sprzętem, udzielanie pierwszej pomocy, taktyka działań ratowniczych i tak dalej. Kończy się to egzaminem i jeśli wynik jest pozytywny, taki człowiek może ruszyć z nami do akcji.

GZ – To oczywiście podstawa, wiedzy i umiejętności nabywa się podczas każdej kolejnej akcji. Doświadczenie jest bezcenne. Wiedza do opanowania przez ochotników jest taka sama jak w przypadku Państwowej Straży Pożarnej, zakres działań OSP taki sam. Społeczeństwo postrzega nas jako jedną formację, nie dzieli na zawodowych i ochotników.

- Czy wielu jest chętnych do przystąpienia do Ochotniczej Straży Pożarnej?

GZ – Niestety chętnych wielu nie ma, nad czym ubolewamy. Najlepsze dla nas byłoby przyjmować jedną – dwie osoby rocznie. Następuje przecież naturalny odpływ najstarszych kolegów. Bywają niestety lata, kiedy chętnych nie ma wcale. Chcielibyśmy, by zainteresowanych działaniem w OSP było więcej.

RK – Odbywamy spotkania z dzieciakami, pokazujemy im sprzęt, strażacy zakładają wyposażenie i tłumaczą jak działa. Staramy się promować naszą służbę poprzez Facebooka, zachęcać ludzi do tego, by poświęcili swój czas i dołączyli do nas.

- Dlaczego dołącza się do Straży Pożarnej?

RK – Nie ma nic lepszego, kiedy wraca się z akcji, po jakimś czasie spotykamy osobę której pomogliśmy, nawet uratowaliśmy życie i ta osoba mówi po prostu – dziękuję. To najlepsza nagroda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzierzgon.naszemiasto.pl Nasze Miasto