Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rosyjskie mobiki z Kaliningradu mówią o ogromnych stratach w swoim oddziale. Wolą więzienie od walki

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Defilada wojsk rosyjskich w Kaliningradzie w roku 2013.
Defilada wojsk rosyjskich w Kaliningradzie w roku 2013. Tomasz Bołt/Archiwum Polskapress
Ci z Kaliningradu przybyli jako mięso (armatnie). Cała kompania przepadła w jeden weekend – to fragment słów z nagrania przedstawiającego wiec tzw. mobików – czyli rosyjskich, zmobilizowanych żołnierzy-rezerwistów, którzy zostali rzuceni na wojnę na Ukrainie.

To kolejne nagranie tzw. wieców. Zmobilizowani jesienią rosyjscy rezerwiści, zwani mobikami, narzekają na warunki służby, dowodzenie, wyposażenie a przede wszystkim na kierowanie ich na bezustanne szturmy ukraińskich, ufortyfikowanych pozycji. Na nagraniu, które niedawno „wypłynęło” z jednego z zamkniętych kont na Telegramie (rosyjski odpowiednik Facebooka), padają słowa m.in. o kompanii z Kaliningradu, która „przepadła w weekend”. Kompania to (w wojsku rosyjskim „rota”), przypomnijmy pododdział liczący, w przypadku piechoty, ok. 100 ludzi.

Twierdza Kaliningrad

Na początku kwietnia ubiegłego roku, po fiasku szturmu na Kijów i rozbiciu części wojsk atakujących Ukrainę m.in. z Białorusi, Rosjanie zdecydowali się przerzucić z Kaliningradu 18. Gwardyjską Dywizję Zmechanizowaną, której formowanie zakończone zostało w 2021 r. Jednostka, jak informowała społeczność wywiadowcza Inform Napalm, miała wejść do akcji w ukraińskim Donbasie, uderzeniem w kierunku Kramatorska. Co ważne, Rosjanie określali 18. Dywizję mianem „silnej i zdolnej do samodzielnych działań”. Wyposażono ją w najnowsze wersje czołgów rodziny T-72 i samodzielną artylerię. Według zapowiedzi rosyjskich sił zbrojnych, 18. Dywizja miała być odpowiedzią na wzmocnienie obecności jednostek Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii, w ramach wzmacniania wschodniej flanki NATO.

- Rosjanie nazywają swoją eksklawę nad Bałtykiem tzw. twierdzą Kaliningrad. W całej Rosji mają takich twierdz około ośmiu. To miejsca koncentracji sił przygotowanych do tzw. „ofensywnej operacji obronnej”. Mają one być przygotowane do wykonania albo pierwszego uderzenia na przeciwnika, albo zlikwidowania uderzenia strony przeciwnej – tłumaczy prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Rakiety, które są w Kaliningradzie, które są zdolne do przenoszenia broni jądrowej, mają zasięg około 500 - 600 km. Wystarczy zatem spojrzeć na mapę – mogą trafiać cele i na Zatoce Gdańskiej i Szczecińskiej i w Cieśninach Duńskich.

Dodajmy, że wśród rosyjskich wojskowych krąży alternatywna nazwa Obwodu Kaliningradzkiego, który nazywają Krym 2. Co trzeci z obywateli tej rosyjskiej enklawy, liczącej około miliona mieszkańców, jest wojskowym, funkcjonariuszem sił bezpieczeństwa, pracownikiem cywilnym lub krewnym któregoś z reprezentantów rosyjskich struktur siłowych. Jeśli nie liczyć Korei Północnej, Obwód, graniczący z Polską i Litwą (od Gdańska dzieli go ok. 4 godzin jazdy), to jeden z najbardziej zmilitaryzowanych regionów świata. W Obwodzie Kaliningradzkim stacjonują jednostki rakietowe (wyposażone w rakiety Iskander, Kalibr i przeciwokrętowe systemy Bastion), okręty Floty Bałtyckiej, lotnictwo. 18. Dywizja była tu trzonem wojsk lądowych.

Co ciekawe, Inform Napalm, przekazywał w ubiegłym roku wiadomości o niskim morale rosyjskich żołnierzy. Informował także o tym m.in. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.

- 58 żołnierzy z Obwodu Kaliningradzkiego odmówiło wykonania rozkazów, obawiając się wysłania ich na wojnę przeciwko Ukrainie" - pisał na Twitterze Żaryn.

Wolą do więzienia

Zaznaczmy, siłom rosyjskim od ubiegłego roku nie udało się do Kramatorska nawet zbliżyć. Na przeszkodzie stoi ukraińska armia, ufortyfikowane linie obrony w Donbasie, w tym miasto Bachmut, o który od grudnia toczą się intensywne walki. Do szturmu Rosjanie rzucają m.in. oddziały zmobilizowanych jesienią 2022 r. żołnierzy (powołano do służby od 300 tys. do 500 tys. rezerwistów). To m.in. na filmach z tzw. wieców tzw. „mobiki” skarżą się, że są traktowani jak „mięso armatnie”. O rzucaniu do szturmu na ufortyfikowane pozycje ukraińskie skarżyli się m.in. rezerwiści z Wołgogradu.

- Jesteśmy cywilami a rzucali nas do walki bez przerwy. Ranni zostali pozostawieni na polu walki – mówili na jednym z filmów.

ZOBACZ TAKŻE: Co Rosja szykowała dla Polski i Europy. Ruski mir był na horyzoncie

Mobiki z 1004. pułku z Kaliningradu mówili o swoim konflikcie z jednostkami z tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republik Ludowych, o ogromnej śmiertelności żołnierzy ze zmobilizowanych oddziałów, rozbitych hełmach na głowach zabitych, kałużach krwi i zmęczeniu. - Oni mówili o nas: ci z Kaliningradu przybyli jako mięso armatnie. Rzucali nas do ataku, a sami uciekali. Marzniemy, mokniemy w okopach. Ukraińcy zrzucają na nas granaty z dronów, trwa ostrzał. Nie mamy po 20 lat ale po takim czymś każdy trząsł się ze strachu. Nie chcemy być wysyłani na „rozpoznanie bojem”. Obiecali nam, że będziemy w Obronie Terytorialnej, na tyłach – mówią swojemu dowódcy mobiki.

Dyskusja ma wymowny koniec. Rosjanie odmawiają walki – cały oddział. - Zamknijcie nas w więzieniu. Posiedzimy 5-7 lat… Jesteśmy gotowi. Przynajmniej nie pójdziemy na pewną śmierć – krzyczą zmobilizowani.

Dodajmy, według szacunków ukraińskiej armii straty osobowe Rosjan sięgają 160 tys. zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Każdego tygodnia straty mają wynosić nawet 1000 żołnierzy.

Czytaj też: To jest wojna totalna przeciwko cywilom [ROZMOWA]

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzierzgon.naszemiasto.pl Nasze Miasto